24 czerwca 2015

DIY czyli zrób sobie plecak ze sznurkiem!

Witam!


Dziś tutek! Wreszcie się zebrałam i ja. Kto tu zagląda, ten wie że zawsze linkuję tutki, z których sama korzystam. Dziś postanowiłam wysmażyć go sama.

Będzie to plecak dla Latorośli, plecak ze sznurkiem, bez podszewki.

Zaczynamy!


11 czerwca 2015

O "Landrynch" czyli o nowym uszytku Creaturry...

Witam!

Czasami szydło/druty, czasami maszyna, a czasami wielkie nic. Tak to u mnie bywa.
Tym razem maszyna poszła w ruch!

Dzięcię się brudzi, ciuchów brak, więc po co iść do sklepu jak można samemu uszyć ;)

Oto i piękny tutek z bloga uszyjmimamo.pl. Kto nie zna, niechaj podąża i wertuje :)
Ja z tutka na spodenki z kieszeniami skorzystałam i mam, a właściwie ma moja Córka. Tu raz jeszcze twórczyni bloga za przygotowanie pracochłonnego tutorialu dziękuję!

Najbardziej zauroczyły mnie kieszenie. Kształt od razu wpadł mi w oko i z tutorialu z pewnością jeszcze skorzystam! 

Tak wyglądają "na sucho" w całej swej okazałości... "piżamowe" (jak stwierdził mój Mąż), tudzież landrynkowe portki.


5 czerwca 2015

Biżu, biżu, biżuteria...

Witam!

Oczom swoim nie wierzę i wy nie uwierzycie. Nie wiem jak to się stało, ale poszłam za bodźcem, za ciosem, za głosem... zwał jak zwał. Poszłam za tym czymś i postanowiłam spróbować swoich sił w bransoletkach. Taśmy mam sporo, potrzebowałam tylko troszkę akcesoriów i niewielkich narzędzi.

A było to tak, że pewnego dnia usiadłam, zaczęłam splatać "francuza" dla Córki i tak jakoś wyszło. Pomysł się zmaterializował. Miał być  mały, uroczy i na lato.

Ciut się umęczyłam, poharatałam i pokleiłam, ale są.

Taka mała seria w wibrujących kolorach lata.


2 czerwca 2015

Moje lato jest w paski i kropka!

Witam!

W mojej głowie ostatnimi czasy burza burzę pogania. Próbuję sobie ułożyć racjonalną listę pomysłów do stworzenia, okiełznać szał perfekcyjnego opanowania wszystkich technik świata rękodzielniczego i do tego złapać równowagę między dwoma pasjami (twórstwo i fotografia). 

Zadanie jak zwykle z  górnej półki. Póki co wymyśliłam, że będę doprowadzać do końca to, co w głowie się urodzi, po wcześniejszej ocenie przydatności do użycia. Ha! Znowu zadanie mistrza wagi ciężkiej :)

Przechodząc do meritum dzisiejszego posta...historia klasycznie ma swój początek na ulicy przy witrynie jednego z bestialsko kuszących sklepów. 
Tradycyjnie po krótkiej, kiepsko udawanej walce z samą sobą, przegrywam. Finał jak zawsze ten sam. Mam kolejne materiał do zużycia (tym razem to motki i wzór na sweterek na szydle). Wracam do domu i... zamiast wziąć się do roboty .... szkoda gadać!