Dziś pokażę Wam trzy bluzki. Na szydełku oczywiście.
Pierwsza jest dla mnie i jest to próba okiełznania darmowego wzoru od hiszpańskiej szydełkowej dizajnerki Laury Jej top nazywa się top Amelia i wykonałam go na rekomendowanej włóczce hiszpańskiego producenta casasol filicor.
Efekt zadowala, ale na łopatki nie powala. Za to w/w bawełniana włóczka jest boskiego koloru i całkiem fajnie się z niej robi.
Więcej zdjęć mnie samej brak.
Niebieski kocham nie od dziś, ale ostatnio się zorientowałam, że głównie tworzę w niebieskościach dla siebie. Przypadek? Nie sądzę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejna bluzka powstała z tej samej włóczki, tyle że dla Córki. Kolor też bardzo wpadł jej w oko.
Wzór wymyśliłam sama i z efektu jestem bardzo zadowolona.
W tym wypadku nie było wielkich problemów z dzierganiem, choć do znudzenia musiałam liczyć oczka, żeby nie zgubić symetrii. Było to niezłe wyzwanie, bo jednak mimo prostego wzoru, wykonanie wymaga skupienia. Przynajmniej u mnie. Zawsze.
Bez prucia się nie liczy, więc i prucie było, ale wyszło idealnie.
Młoda zadowolona, co cieszy!
Bluzka ze 100% bawełny w odcieniach morskich, z dużymi prześwitami. Idealna na lato!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ostatni top w tym samym stylu, znowu dla mnie, ale w zupełnie innych odcieniach. Dobór kolorów był przemyślany, ale zakupy online nieco zmieniają kolory i teraz wybrałabym jasny odcień nieco jaśniejszy.
Bordo za to idealnie pasuje do spódnicy, do której bluzka ta właśnie powstała.
Przymierzałam się do tych pasków 3 razy. Za pierwszym razem miały być z potrójnych rzędów, potem z podwójnych, aż wreszcie stanęło na pojedynczych. Tak wydaje się najlepiej. A kto mnie zna, ten wie, że jestem top fanem pasków :)
Tu przypozowałam niczym rasowa modelka, ale głowę obcięłam, bo już nie było taka rasowo :) Sztuką jest zrobić sobie zdjęcie z samowyzwalacza, możecie mi wierzyć na słowo.
I oto ostatnie ujęcie mnie w lustrze, mojego pomocnika (aparat), mojej piękniej bluzki z bawełny i spódnicy idealnie dobranej kolorystycznie.
Niby wszystko spoko, ale dość krzykliwie się w tym zestawie czuję i nie wiem kiedy wyskoczę w nim na ulicę :)
Ot i koniec bluzkowej trylogii.
Pozdrawiam odwiedzających.
Renia
Piękne bluzki; mamy i córki. Ostatni zestaw bardzo mi się podoba. Chętnie bym w niego wskoczyła i wyskoczyła na ulicę, do pracy (żeby koleżankom oko zbielało).
OdpowiedzUsuńProszę nosić swoje prace i być dumną, że mam coś wyjątkowego.
Och jak mi miło! Piękne dzięki! Będę nosić z dumą.
UsuńDziękuję za odwiedziny i komentarz :*