31 maja 2014

Dodatek do "Żonkilówny" czyli wszywanie zamka to pikuś :)

Witam!

W tak zwanym międzyczasie  oczekiwania na specjalna stopkę do pikowania, skończyłam mały projekcik.
Przy okazji złamałam swoje niesłuszne opory w stosunku do wszywania zamka. Wszak to pikuś :) Doskonale zresztą o tym sami wiecie.

Pamiętacie "Żonkilównę"? 
Zostało mi nieco materiału i pomyślałam czemu by nie zrobić tzw. kropki nad "i". Osobiście lubię jak rzeczy do siebie pasują :) i podobają mi się takie klimaty: torebka, saszetka, etui itp. w jednym kolorze. No i jak pomyślałam, tak uczyniłam. Tak oto powstała kosmetyczka. Tu znalazłam tutka :)

Poniżej parę fotek



Dodam, że kosmetyczka na to i owo ma wymiary 19cm na 11cm.

I tu chwila na małą autoreklamę :)
Jakby ktoś chciałby się stać właścicielem zestawu, to nie wahać się i kontaktować. Hehehe. Kosmetyczka będzie w cenie jedynie 10zł do reszty... w ramach promocji ;)

Koniec reklamy!

Tymczasem zacieram ręce i czekam na listonosza ze stopką.

Sobotni cykl..."To tylko wiatr" reż. Benedek Fliegauf

Witam!

Już miałam zaniechać sobotniego cyklu, ale ... obejrzałam coś, czym bardzo chciałbym się z Wami podzielić. 

Ksenofobia, chory nacjonalizm, rasizm...mamy tego naokoło, szczególnie w Polsce, od tzw. groma. Wszystko co inne, jest złe. Genezą jest strach? Głupota?...nie mnie to oceniać. 

Dziś film o możliwych konsekwencjach takiej postawy. Film nakręcony przez węgierskiego reżysera - Benedek Fliegauf - oparty na faktach  o mniejszości romskiej na Węgrzech, która regularnie poddawana była nocnym egzekucjom przez nieznanych sprawców. Akcja zdarzeń miała miejsce na przełomie 2008/2009 roku, opowieść ta zaś ujrzała światło dzienne w 2012 roku. Sprawców wciąż nie znaleziono!!



"To tylko wiatr" to świetnie nakręcony film. Nie jest krwawy, nie jest brutalny. Film pokazuje jeden dzień z życia jednej rodziny społeczności romskiej. Nie jest to społeczność wybielona, nie lubimy tam wszystkich bohaterów, ale podczas seansu nawiązuje się więź z głównymi postaciami. Każda minuta odsłania ich różne twarze, odkrywa kolejne cechy, ukazuje ich życie, relacje z różnie nastawionymi doń Węgrami. W każdej minucie widzimy walkę o podtrzymywanie codzienności, mimo dramatycznych okoliczności nieznanej, nocnej ręki kata...

Cóż by tu rzec więcej...po prostu obejrzyjcie. Wbija w fotel i daje do myślenia!

28 maja 2014

Mój pierwszy raz... :)

Witam!

Jakiś czas temu odkryłam niezwykłego bloga z cudownościami  beeinquiltsland i napodziwiać się tamtejszymi pięknymi tworami nie mogłam przestać, co trwa do dziś :)  Powolutku zaczęło coś kiełkować i właściwie całkiem niedawno zachęcona przez Pszczółkę - twórczynię w/w niezwykłości, postanowiłam złapać byka z a rogi.Ta...

W piątek przyszły do mnie zamówione  materiały i się zaczęło... Pierwotny wzór w paski wydał mi się za prosty (bo po co sobie życie ułatwiać) i zaczęłam kombinować. Tu znalazłam tutka i zaczęłam walczyć :) Do pierwszej wersji kolory mi grały ładnie, w tej wyszło...hmmm...
Sporo czasu zajęło mi mieszanie blokami w różnych wersjach i została wybrana wersja ostateczna, widoczna na zdjęciu.

Tymczasowy efekt pokazuję z pełną świadomością niezbyt ładnie grających kolorów i popełnionych błędów...no cóż...nikt nie jest idealny.


Teraz krótka przerwa i zbieranie sił na kanapkowanie, pikowanie i wykończenie...niewykluczone, że nieco go powiększę :) Póki co wyglądam listonosza z walking foot do mej wiernej i cierpliwej maszyny i zobaczymy co dalej.

Na pewno wiele nowego już się nauczyłam i pewnie wiele przy tym przedsięwzięciu jeszcze się nauczę.

Najważniejsze, żeby spodobał się ten mój pierwszy quilt mojej Młodej, bo to dla niej się tworzy kołderka na lato :) Wymiary delikatne jak na pierwszy raz 100 x 120 cm, ale apetyt rośnie na większe :), a i ten być może się ciut rozrośnie. Wszystko zależy co moja maszyna i jej krótkie ramię na to :))

Będę nadawać z pola bitwy :))

Trzymajcie się ciepło i zdrowo!!!


20 maja 2014

"Tunika A"

Witam!

Ostatnio wypominałam, że pogoda rozpieszcza i trzeba podkręcać śrubę wyrobom odzieżowym na lato, a tu  mały klops. Nie ma co narzekać, bo trochę chmur nikomu jeszcze nie zaszkodziło, do tego spodenki i chusta mają swoje pięć minut, ale chwilowo mamy chmurno. Nie stoi to jednak na przeszkodzie rodzeniu się tworom letnim :)

Oto i świeżutka tunika. Wielki błękit jej miało być na imię, ale jest po prostu "Tunika A".


Pewnie nie trudno się domyślić, że takowego kształtu jest, czyli w A. Materiał lekki i przewiewny, to i uznałam iż tak pozostać może. Z sukienki z szafy, która mi za pierwowzór służy wykrój sporządziłam. Muszę jednak nadmienić, iż usilnie profesjonalnego wykroju szukałam i chciałam jakiś porządny zakupić,... jednak nic mi w oko nie wpadło i droga powstawania tuniki jest taka sama jak do tej pory. 
Z nowości ... to inaczej wykończone rękawy. Za krótkie mi się wycięły :P, więc po raz pierwszy w życiu samodzielnie sporządzałam tak zwaną taśmę "bias tape". No i wyszło dość znośnie, choć trochę za grubo :( Nie dało się jednak inaczej uratować rękawów, a na koncie dodatkowo nowe doświadczenie szyciowe.


Wielki błękit złamałam granatową tasiemką, bo czułam się jak pacjent szpitala z filmów amerykańskich :) Fantazyjne zakończenie jest efektem utylizacji całości zakupionej tasiemki. Szkoda było mi obcinać, a sztukowanie z kolejnych zakupionych centymetrów mijało się z celem.


 Oto jak się prezentuje na żywym egzemplarzu. 

Podsumowując frajda z tworzenia jest bezcenna, nawet jak nie wyjdzie tak jak powinno. Człowiek uczy się na błędach no nie? :) 
Zachęcam do prób na sobie i dla siebie. Wtedy stres mniejszy, a wprawa rośnie!

I tym optymistycznym akcentem kończę nadawanie na dziś.
Trzymajcie się ciepło!!


16 maja 2014

"Perła Żeglarza" czyli o portmonetce z głębin morskich

Witam!

Aura różna za oknem, ale nie ma co myśleć o deszczach i chmurach, lecz o wakacjach. Sto lat nie powstała żadna portmonetka, a tu wczoraj jakoś mnie marynistycznie naszło i się urodziła nowa.


Pasiasta perła. Klasycznie bawełniana od stóp do głów. Czyli nuda jak zwykle :)


Jeno zamknięcie w kolorze srebra z perłami zdobytymi z dna kufra skarbów pirackich :) Łatwo nie było, ale się udało.


Podszewka w drobne serduszka. Wszystko ze sobą dobrze gra.


Motyw żeglarski może się jeszcze pojawi. Osobiście lubię pasiaki w wydaniu żeglarskim.

A ponadto zbieram się za projekt życia :))) Czekam na materiały i będę się żalić bądź chwalić na bieżąco. Póki co cichosza!

Dobrego weekendu! Bez deszczu!!!

12 maja 2014

"Kropka" czyli kiecka dla odważnych

Witam!

Pogoda wymusza działanie. Dosłownie! Mamy kiepski asortyment wdzianek na ciepłe dni, więc się szyje.
Ten materiał kupiłam jakiś czas temu tak o, bo lubię kropy. Pierwotnie rozważałam spódnicę dla siebie, ale było go za mało. Poza tym wolę robić dla Młodej. Jest zdecydowanie łatwiej.

A dlaczego moim zdaniem odważna kiecka..., ponieważ ten turkus w grochy jakoś tak w oczy się rzuca :) Do tego krój...niby ten sam, ale jakoś tak elegancko, może za dojrzale..., ale mnie się podoba :)


Korzystałam z tutka,do którego link znajdziecie w tym poście


Materiał klasycznie - bawełna. Tym razem gumka tylko wokół dekoltu. Pomysł na taką długość rękawów wziął się z pragmatycznego podejścia, które przetestujemy w praktyce. Zamysł jest taki, aby kiecka posłużyła i wiosną, i latem, a może jeszcze jesienią...


Tu kilka ujęć z bliska. Lewa strona dekoltu.Gumka 1cm wpuszczona w kanał nieco szerszy. Widać też nieco szwy. Nie są zbyt estetyczne, ponieważ obrzucam zygzakiem.


A tu rzut obiektywem na wykończenie dołu i poniżej rękawów.

Trochę marnotrawię materiał, ale zaczynam troszkę mądrzej kroić i robię coraz mniej poprawek :)


A tu ostatnie zdjęcie lekko podziębionej, zamyślonej i nieco znudzonej ekspresową sesją Modelki :) Miś rekwizyt niezbędny! Towarzyszy nam zawsze i wszędzie, więc i na sesjach bez niego ani rusz :)

Dobrego Tygodnia!

10 maja 2014

Sobotni cykl... "Wiosna, lato, jesień, zima...i wiosna" reż. Kim Ki-duk

Witam!

Jakoś ostatnio opuszczam się w regularności sobotniego cyklu. Nie oznacza to wcale, że nie oglądam..., wręcz przeciwnie. Większość ostatnio widzianych filmów jest jednak tak przytłaczająca i smutna, że ich  opisu Wam oszczędziłam.

Poszukałam troszkę w pamięci i znalazłam opowieść wyjątkową, nawet ośmielę się nazwać ją poetycką. 
Obraz, do którego lubię wracać.



"Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna" (2003) to zdaje się pierwszy "głośny" film południowokoreańskiego reżysera i scenarzysty Kim Ki-duka. Ciekawostką jest, iż nie ma on wykształcenia filmowego, za to studiował malarstwo i miał w planach zostać duchownym. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ oba elementy (malarstwo i życie duchowne) niejako występują w wybranej przeze mnie opowieści jego autorstwa. 

Opowieść ta skradła mi serce i oczy. Jako fan fotografii zwracam zawsze uwagę na zdjęcia i ta opowieść jest zdecydowanie ucztą dla oka (i nie tylko). Głównie zresztą na tym właśnie cały film się opiera, ponieważ dialogi (podobnie jak w dwóch innych filmach jego autorstwa - "Łuk" i "Pusty dom" , które obejrzałam i także polecam) są bardzo lakoniczne.

A film to historia życia dwóch mnichów buddyjskich, Ucznia i Mistrza. To opowieść w pięciu aktach w tle tytułowych pór roku. To opowieść o młodości i starości, dojrzewaniu, krnąbrności, przemianie, pokorze. Znajdziemy tam żar, miłość, zazdrość, pokutę, ukojenie... a  to wszystko za pomoca obrazu, a to jest Sztuka!

Po prostu piękny film, że określę go tak banalnie.
Polecam z całych sił!


8 maja 2014

Wyszło szydło z worka...

Witam!

Naszło mnie na szydło. Odkurzyłam, przytuliłam i ...wydziergałam chustę :)


Tutków w sieci od groma. Jest to prosty wzór, więc zachęcam do próby. Ja zwykle korzystam z tych po angielsku , ponieważ na nich od nowa nauczyłam się szydełkować i po prostu łatwiej mi odszyfrowywać skróty. Tu macie filmik.



Radość przy szydleniu była bezcenna. Totalne odstresowanie! I duża satysfakcja. Lubię dłubać na szydle. Bardzo lubię! Chustę można nosić na wiele sposobów. Także jako pareo (zdjęcia Wam oszczędziłam :).



Chusta powstała z miksu bawełny z akrylem marki "Katia". I naprawdę włóczka godna uwagi. Dotykałam wielu tego rodzaju połączeń i tu bardziej czuć bawełnę. Jest naprawdę przyjemna, bardzo dobrze się na niej pracuje i ma piękne kolory, kolory oceanu, morza, słońca i nieba! Naprawdę klasa!



Na początku chaos kolorów mnie drażnił, ale finalnie bardzo mi się podoba i jest mi w nim do twarzy :)

Oczywiście mam już na oku kolejną mieszankę  z myślą o Latorośli. Mąż zdecydowanie nie chce! A szkoda, bo taką mam frajdę w dzierganiu takich dużych projektów :)

Serdecznie Was pozdrawiam!
Dobrego Dnia!! :))