10 listopada 2014

Z miłości do miodu ...

Witam!

Czas jesieni nastał totalny. Z nią i chłód, i chmury niskie, i myśli cięższe, i czas herbaty z miodem i z cytryną, i czas wełen oczywiście, ...
Przygotujcie się więc na wysyp szyjotuli i czapek, i tym podobnych :)

Robienie na szydełku, tudzież drutach (o których ostatnio myślę ) ma wiele zalet, do jednej z nich na pewno zaliczyć można niejedzenie, chyba że ktoś opanował tę sztukę bez udziału rąk. Do tego dodałabym wyciszenie. Jak się szydli, to się szydli i już. Głupie myśli znikają. Także tego tego, jak widzicie same plusy. Na zimę i jesień zajęcie idealne!! 
Dlatego szydła/druty w dłoń :) Zachęcam i polecam!

A przechodząc do meritum...dziś pierwsza odsłona jesiennych dodatków - "Miodownik".
Szyjotul dwa razy wokół głowy. Mam szary płaszcz, więc będzie jak znalazł. Baaardzo podobny do "Dziurawca Truskawkowego"

Zdjęcia niestety są jakie są. Przyznaję się bez bicia, w pomieszczeniach kiepawo mi wychodzą. Po każdym umieszczonym poście obiecuję sobie, że następnym razem zrobię w plenerze, że inaczej, że fajniej..., ale spacer z (czasami nieokiełznaną) Latoroślą i wózkiem, plus aparat, zakupy i gadżety do obfotografowania...hmm. Dlatego kiedyś będą, kiedyś na pewno :)

Tymczasem oto i foty. Na słowo musicie mi uwierzyć, że poniższy szyjotul kolor pięknego miodu ma, a nie zszarzałej żółci :)


Do sesji specjalnie nazbierałam jakichś resztek spadów jesiennych. Nie łatwe to było! Do tego wyobraźnia artystyczna mnie poniosła, więc z wyrozumiałością proszę :)


Tu niecierpliwy Pomagier, a właściwie Jej rączka. Znudziło się Asystentce trzymanie tylko zatyczki do obiektywu.

No i tu ja opatulona "Miodownikiem". Tył...
i bok. Jak zresztą doskonale widać :)

A co tam u Was? Miewacie napady jesiennych nastrojów? Jak sobie z nimi radzicie?
Pozdrawiam ciepło! I do wkrótce!

10 komentarzy:

  1. Śliczny jest, a wyobraźni artystycznej dawaj upust jak najczęściej :)) Jesienne nastroje jakoś w tym roku jeszcze mnie nie dopadają. Jestem sową i lubię wieczory, teraz jestem bardziej aktywna już od 15-16 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Szczęściara z Ciebie z tymi nastrojami. A żeby aktywności było więcej powinnaś się przeprowadzić na zimę do Skandynawii, tam od rana wieczór ;)))
      Ściskam!

      Usuń
  2. pięknie wygląda ten szyjotul :) Może to nawet dobry sposób na niejedzenie, ale przy haftowaniu i tak podjadam więc muszę chyba po prostu psychikę przestawić. A na nastrój najlepsze są świece (które raczej mało sprzyjają robótkom) i herbatki - takie celebrowanie chwili.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och świece to świetna myśl! Nie pamiętam kiedy zapalałam (nie licząc braku prądu) :))
      Może dziś sobie nastrój zrobię, szkoda jedynie, że faktycznie robótkom takie światło nie sprzyja.
      Pozdrawiam mocno! I czekam na efekt haftowania :)

      Usuń
  3. Pani kochana, skoro te szydła takie uspokajające na furiatów, to ja powinnam mieć tonę szydeł i tonę wełny:) Jak popatrzyłam na zdjęcie w zajawce w blogerze, to pomyślałam, super, Renia robi kapcie:) A tu otulacz szyjny ładny:) I Pani ma dłuższe włosy! A bambosze to ja zamówię po Świętach u Pani, bo mi babcia zawsze robiła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj! :)) Mi pomaga jak robię, ale tylko jak robię :)) A furiat ze mnie niestety też nie mały!
      A włosy rosną, rosną i czekają na zmiany, niestety co mnie najdzie ochota na "ciach", u okolicznych fryzjerów brak miejsc...więc dalej rosną :)
      A kapcie...jak zechcesz, pomyślimy :)
      Póki co dzięki!

      Usuń
  4. Ej, no fajny! I świetnie się komponuje z szarością, masz rację :)
    Dla mnie również dzierganie jest lekarstwem na jesienno-zimowe spadki nastroju, właśnie robię na drutach malinowy komin.
    Ściskam listopadowo,
    Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to fajnie, że i u Ciebie poremontowe twórstwo ruszyło :) Czekam na komin z niecierpliwością!
      Uściski!

      Usuń
  5. Piekny! Jak się tak napatrzę u Ciebie, to zaraz mam plan, aby też namotać jakiś otulacz/komin. Potem leń mnie dopada. Na szczęście uszyłam dzisiaj poszewkę (małą, ale zawsze ;)), więc czuję się trochę rozgrzeszona ;)
    Świetne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak samo :) Jak u kogoś coś zobaczę to planów milion, a wykonawstwo...z szydłem jest dużo łatwiej niż z maszyną, dlatego super ekstra, że jest poszewka!! Myślę, że z tym więcej pracy niż z kominem...przynajmniej dla mnie :)
      Uściski!

      Usuń