Sama wymyśliłam tę nazwę i myślę, że nie ja jedna z tym się zmagam. A na czym to polega?
Jest to syndrom podobny Zosi Samosi. Już wiecie o co chodzi?
Potrafię całkiem nieźle wymiatać na szydełku, całkiem dobrze idzie mi obłaskawianie maszyny, a i z drutami jest satysfakcjonująco, do tego nie podoba mi się jakość rzeczy w sklepach i ...voila! Oto w skrócie opis tytułowego syndromu.
Wszystko chcę robić sama! O zgrozo! Ale gdzie te wszystkie materiały, włóczki, sznurki, zapięcie, filce, nici, itp. itd. trzymać? No i jak znaleźć czas na wykonanie wszystkiego? Jeśli mi się nie udaje, frustracja rośnie! Jak muszę kupić gotowy ciuch w sklepie, a w/w jakość z ceną "...mają tyle wspólnego co ja z narkotykami, czyli nic...", jest jeszcze gorzej...
Ech...dlatego trzeba samemu sobie narzucić zdrowy umiar. Uczę się tego i każdego dnia próbuję okiełznać nieposkromioną Zosię Samosię we mnie. Efekty są różne :)
Tymczasem kilka zdjęć sukienki dla Córki uszytej oczywiście rękami moimi z pomocą maszyny.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Ja też tak mam! W sklepach nic dla siebie znaleźć nie mogę bo wszystko mogę sobie przecież uszyć sama ale właśnie... skąd znaleźć czas na te wszystkie szyciowe plany?
OdpowiedzUsuńWitaj Bratnia Duszo :)
UsuńHa. To jestem w pułapce tylko nie umiem szyć ;) Ale jak patrzę na ceny ubrań w stosunku do ich jakości to się zastanawiam jak to możliwe.
OdpowiedzUsuńArbuzowa sukienka jest prześliczna i w ruchu prezentuje się równie wyśmienicie co na wieszaku!
Potrzeba matką wynalazku :) Masz tyle umiejętności, że szycie z pewnością w Tobie drzemie...jedynie potrzebny jest czas, a to towar deficytowy niestety :) Uściski!
UsuńMam to. Boszsz, jakie to męczące!
OdpowiedzUsuńCo nie?
UsuńNo to już mamy pokaźne grono Zosiek... Jeszcze na.dzień przed wyjazdem nad morze łudziłam się, że zdążę uszyć jeszcze i jeszcze. Lista była tak długa, że sama nie wiem, co sobie myślałam :-/ Efekt jest taki, że... iluś rzeczy nadal nie ma, bo przecież mam w planie uszyć. Na szczęście już zaczynam się ogarniać. Tylko, no właśnie, gdzie trzymać te zapasy? Arbuzowa kiecunia fajna, super z tym zielonym ściągaczem :-) U mnie arbuzy czekają...
OdpowiedzUsuńMiło poczuć, że nie jestem jedyna...co z resztą podejrzewałam :) Dziękuję, że ujawniłaś się także :)
UsuńSzuflada z Mężem w sklepie:
OdpowiedzUsuńSzuflada: Ładna spódniczka.
Mąż: No ładna. Kup sobie.
Szuflada: No co Ty, za tą kasę uszyję sobie takie 2-3.
Dodam, że nadal nie uszyłam, bo ciągle kończę spodnie dla Najmłodszego ;)
Arbuzowa sukienka boska!
Haha, jak ja to znam :) Pokaż jak skończysz!...i spodnie i spódniczki :)
UsuńEh, mam ten sam syndrom w stopniu wysoko zaawansowanym
OdpowiedzUsuńEh, mam ten sam syndrom w stopniu wysoko zaawansowanym
OdpowiedzUsuń