Witam!
Dziś amerykańsko, lekko i przyjemnie.
Jako że miewam poważne wątpliwości dotyczące dalszego prowadzenia tegoż cyklu, postanowiłam spróbować dzielić się tu z Wami także filmami nieco lżejszymi. Większość bowiem moich propozycji to ciężkie i smutne kino..., ale cóż ja poradzę że takie lubię :)
Oto opowieść na dziś: "Smażone, zielone pomidory" (1991).
Jest to ciepła, zabawna historia o kobiecej przyjaźni. Przypadkowe spotkanie dwóch kobiet w zakładzie opieki dla osób starszych, jest początkiem. Starsza Pani opowiada Młodszej historię babskiej przyjaźni z czasów swej młodości. Zasłuchana bohaterka pod wpływem niezwykłej opowieści nabiera wiatru w skrzydła i podnosi się z kryzysu. Barwna, wzruszająca i przyjemna historia.
Przy seansie relaks i uśmiech gwarantowany :)
Polecam!
Nadrabiam...
OdpowiedzUsuńDawno temu czytałam książkę. Polecam.
Staram się przypomnieć sobie, czy widziałam film i... nie mam pojecia :)
Zobaczyłam pierwszy film z sobotniego cyklu. Na ten też mam ochotę.
O jak miło!! Cieszę się, że zachęciłam :)
Usuń