16 maja 2014

"Perła Żeglarza" czyli o portmonetce z głębin morskich

Witam!

Aura różna za oknem, ale nie ma co myśleć o deszczach i chmurach, lecz o wakacjach. Sto lat nie powstała żadna portmonetka, a tu wczoraj jakoś mnie marynistycznie naszło i się urodziła nowa.


Pasiasta perła. Klasycznie bawełniana od stóp do głów. Czyli nuda jak zwykle :)


Jeno zamknięcie w kolorze srebra z perłami zdobytymi z dna kufra skarbów pirackich :) Łatwo nie było, ale się udało.


Podszewka w drobne serduszka. Wszystko ze sobą dobrze gra.


Motyw żeglarski może się jeszcze pojawi. Osobiście lubię pasiaki w wydaniu żeglarskim.

A ponadto zbieram się za projekt życia :))) Czekam na materiały i będę się żalić bądź chwalić na bieżąco. Póki co cichosza!

Dobrego weekendu! Bez deszczu!!!

12 maja 2014

"Kropka" czyli kiecka dla odważnych

Witam!

Pogoda wymusza działanie. Dosłownie! Mamy kiepski asortyment wdzianek na ciepłe dni, więc się szyje.
Ten materiał kupiłam jakiś czas temu tak o, bo lubię kropy. Pierwotnie rozważałam spódnicę dla siebie, ale było go za mało. Poza tym wolę robić dla Młodej. Jest zdecydowanie łatwiej.

A dlaczego moim zdaniem odważna kiecka..., ponieważ ten turkus w grochy jakoś tak w oczy się rzuca :) Do tego krój...niby ten sam, ale jakoś tak elegancko, może za dojrzale..., ale mnie się podoba :)


Korzystałam z tutka,do którego link znajdziecie w tym poście


Materiał klasycznie - bawełna. Tym razem gumka tylko wokół dekoltu. Pomysł na taką długość rękawów wziął się z pragmatycznego podejścia, które przetestujemy w praktyce. Zamysł jest taki, aby kiecka posłużyła i wiosną, i latem, a może jeszcze jesienią...


Tu kilka ujęć z bliska. Lewa strona dekoltu.Gumka 1cm wpuszczona w kanał nieco szerszy. Widać też nieco szwy. Nie są zbyt estetyczne, ponieważ obrzucam zygzakiem.


A tu rzut obiektywem na wykończenie dołu i poniżej rękawów.

Trochę marnotrawię materiał, ale zaczynam troszkę mądrzej kroić i robię coraz mniej poprawek :)


A tu ostatnie zdjęcie lekko podziębionej, zamyślonej i nieco znudzonej ekspresową sesją Modelki :) Miś rekwizyt niezbędny! Towarzyszy nam zawsze i wszędzie, więc i na sesjach bez niego ani rusz :)

Dobrego Tygodnia!

10 maja 2014

Sobotni cykl... "Wiosna, lato, jesień, zima...i wiosna" reż. Kim Ki-duk

Witam!

Jakoś ostatnio opuszczam się w regularności sobotniego cyklu. Nie oznacza to wcale, że nie oglądam..., wręcz przeciwnie. Większość ostatnio widzianych filmów jest jednak tak przytłaczająca i smutna, że ich  opisu Wam oszczędziłam.

Poszukałam troszkę w pamięci i znalazłam opowieść wyjątkową, nawet ośmielę się nazwać ją poetycką. 
Obraz, do którego lubię wracać.



"Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna" (2003) to zdaje się pierwszy "głośny" film południowokoreańskiego reżysera i scenarzysty Kim Ki-duka. Ciekawostką jest, iż nie ma on wykształcenia filmowego, za to studiował malarstwo i miał w planach zostać duchownym. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ oba elementy (malarstwo i życie duchowne) niejako występują w wybranej przeze mnie opowieści jego autorstwa. 

Opowieść ta skradła mi serce i oczy. Jako fan fotografii zwracam zawsze uwagę na zdjęcia i ta opowieść jest zdecydowanie ucztą dla oka (i nie tylko). Głównie zresztą na tym właśnie cały film się opiera, ponieważ dialogi (podobnie jak w dwóch innych filmach jego autorstwa - "Łuk" i "Pusty dom" , które obejrzałam i także polecam) są bardzo lakoniczne.

A film to historia życia dwóch mnichów buddyjskich, Ucznia i Mistrza. To opowieść w pięciu aktach w tle tytułowych pór roku. To opowieść o młodości i starości, dojrzewaniu, krnąbrności, przemianie, pokorze. Znajdziemy tam żar, miłość, zazdrość, pokutę, ukojenie... a  to wszystko za pomoca obrazu, a to jest Sztuka!

Po prostu piękny film, że określę go tak banalnie.
Polecam z całych sił!


8 maja 2014

Wyszło szydło z worka...

Witam!

Naszło mnie na szydło. Odkurzyłam, przytuliłam i ...wydziergałam chustę :)


Tutków w sieci od groma. Jest to prosty wzór, więc zachęcam do próby. Ja zwykle korzystam z tych po angielsku , ponieważ na nich od nowa nauczyłam się szydełkować i po prostu łatwiej mi odszyfrowywać skróty. Tu macie filmik.



Radość przy szydleniu była bezcenna. Totalne odstresowanie! I duża satysfakcja. Lubię dłubać na szydle. Bardzo lubię! Chustę można nosić na wiele sposobów. Także jako pareo (zdjęcia Wam oszczędziłam :).



Chusta powstała z miksu bawełny z akrylem marki "Katia". I naprawdę włóczka godna uwagi. Dotykałam wielu tego rodzaju połączeń i tu bardziej czuć bawełnę. Jest naprawdę przyjemna, bardzo dobrze się na niej pracuje i ma piękne kolory, kolory oceanu, morza, słońca i nieba! Naprawdę klasa!



Na początku chaos kolorów mnie drażnił, ale finalnie bardzo mi się podoba i jest mi w nim do twarzy :)

Oczywiście mam już na oku kolejną mieszankę  z myślą o Latorośli. Mąż zdecydowanie nie chce! A szkoda, bo taką mam frajdę w dzierganiu takich dużych projektów :)

Serdecznie Was pozdrawiam!
Dobrego Dnia!! :))

30 kwietnia 2014

"Granaciki" czyli słów kilka o małych spodniach

Witam!

Z potrzeby powstały spodnie dla Latorośli. Po pierwsze została mi granatowa dresówka ze spódnicy, po drugie trzeba nam było spodni, których do piaskownicy nie żal. Wygodne, luźne i funkcjonalne.


Teraz jak na nie patrzę,to trochę mi żal do piaskownicy, ale co tam :) Wzór klasycznie odrysowałam z istniejących.


 Dodatkiem są jednak kieszenie! Ja wzorowałam się na tym filmiku. I efekt zadowala. Pierwsze koty za płoty!



Z tyłu nie mają żadnych plisek.

Z przodu 4 jednocentymetrowe zakładki do środka. Nogawki za długie celowo i najprościej było je klasycznie podwinąć. Myślę, że wygląda to dobrze, a jest przy tym zapas na zaś :)


Pasek z 2 cm gumką wszyty jak stójka do "Pudrokiecki z Mruczkiem". W tamtejszym poście filmik.

I tyle kolejnego wyzwania postawionego samej sobie.

Jedyne o czym teraz myślę to maszyna ze ściegiem overlockowym, bo szycie i obrzucanie to baaardzo męczące zadanie. Może ktoś z Was ma taki wynalazek i poradziłby coś w tej kwestii...?

Miłego długiego weekendu!!! Niech będzie piękny, ciepły i dłuuuugi!!

Do następnego!

26 kwietnia 2014

"Rusałka" czyli letnia kiecka z lnu

Witam!

Trochę przerwy było, trochę wypoczynku, trochę burzy mózgów..., ale do rzeczy.

Jakiś czas temu kupiłam len. Leciutko różowy, co do mnie nie podobne, bo w różach raczej nie gustuję. Leżał ten len sobie leżał i... się doczekał!


Skąd pomysł? Z istniejącej sukienki. Klasycznie odrysowałam jej zarys, a potem z powstałego worka :) próbowałam stworzyć sukienkę. Łatwo nie było.


Powstały pierwszy raz w życiu zaszewki (trzy z tyłu i dwie z przodu), głównie wzięły się z intuicji. Nie obyło się także bez zwężania. Kombinowałam jednak tak, żeby weszła przez głowę, bo zamka brak :)


Pomysł na pasek...podobną miałam ślubną sukienkę. Taśmę celowo przyszyłam w kształcie lekkiej podkowy, żeby jednak nieco workowatość spowabnić i optycznie wyszczuplić talię.


A kokardka jakoś na sam koniec nasunęła się sama.


Efekt mnie zadowala, choć wciąż mam wątpliwości co do granatu, choć od początku właśnie ten kolor wymyśliłam sobie na złamanie piżamkowatego różu :)

Na nadchodzące lato jak znalazł!
Dobrego weekendu Wam życzę!

P.S. A jeśli macie ochotę na poooglądanie zdjęć urlopowych, to zapraszam na moje drugie blogowe wypociny tu.

7 kwietnia 2014

Łamiemy kryzys twórczy...czyli kilka słów o mini w granacie.

Witam!

Ta...mamy twórczy kryzys. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Ciężko mi sięgnąć po nożyce, szydło...nie mówiąc już o maszynie do szycia. 

Ale złamałam się. 


Drążącą ręką zaczęłam w  sobotę ciachać materiał zakupiony tydzień wcześniej (dzianina dresowa). Wzorem była mi istniejąca spódnica. Wciąż z premedytacją omijam szerokim łukiem wszywania zamka, więc zamysł był - biodrówka. Wycięłam dwa kwadraty. Zszyłam boki. Potem zaznaczyłam zakładki (te na tyłku powinny być od środka i są ciut szerzej od siebie) i wycięłam pas górny. Przyszyłam z jednej, potem z drugiej strony. Kiedy myślałam, że wow, że już, że mi wyszło...okazało się, że dół był trochę do kitu, więc lekko zwęziłam do dołu i zawinęłam. Nie obyło się bez prucia, poprawek i nacinania. Szwy...no cóż, równe nie są, ale uwierzcie mi, że super się nosi!! Brykam w niej już drugi dzień! 


 Jedyna wada wg mnie, to luz w okolicach brzucha...lepiej jak tam czuję opór inaczej istnieje ryzyko niczym nie powstrzymanego rozrostu ;) Dlatego jeśli się zbiorę do następnej, to uszyję sobie bardziej dopasowaną, z zamkiem!



A tymczasem powoli głowa wypełnia się pakowaniem. Co trzeba, czego nie brać...itp.

W piątek wyruszamy. Liczę, że mi łeb wiatr oczyści, żebym znów sobie bez trwogi i zbędnych tysiąca myśli mgła tworzyć, choćby do szuflady :)

Trzymajcie się ciepło!