Weekend zaczął się do kitu! Moje portmonetki jednak nie dojechały na czas i szlag, za przeproszeniem, trafił targi :(
29 czerwca 2014
Porażki i sukcesy, czyli norma...
Witam!
Weekend zaczął się do kitu! Moje portmonetki jednak nie dojechały na czas i szlag, za przeproszeniem, trafił targi :(
Weekend zaczął się do kitu! Moje portmonetki jednak nie dojechały na czas i szlag, za przeproszeniem, trafił targi :(
23 czerwca 2014
Poskramianie Bazyliszka czyli szorty razy dwa
Witam!
Chyba jakbym się miałam utożsamić z jakimś Smerfem, to byłby to Smerf Maruda :) Ale jak sobie ponarzekam, a do tego takie miłe, motywujące i pełne zrozumienia komenty sobie od Was poczytam, to zbieram się w sobie i ruszam z kopyta. Szału nie ma, ale pierwsze poskromienie Burdy Kids jest. Oto i efekt, szorty model 634, modyfikowany :)
I wersja różowa. Różnią się nieco długością, ponieważ do niebieskich wszyłam gumkę szerokości 2 cm w pasie, a w różowych eksperymentalnie 0,5 cm. Stwierdzam, że szersza w pasie jest zdecydowanie lepsza.
Oczywiście niezbędny rekwizyt jest :) Miś pokraka zawsze i wszędzie.
A wprawne oko zauważy, iż obie wersje szortów powstały z resztek po sukienkach: "Tunice A" oraz "Rusałce". Hehe, staram się uczyć rozsądnie i użytecznie gospodarować resztakami :)
Miłego tygodnia!!
P.S. A z modelu 640 tak łatwo nie zrezygnuję :)
Chyba jakbym się miałam utożsamić z jakimś Smerfem, to byłby to Smerf Maruda :) Ale jak sobie ponarzekam, a do tego takie miłe, motywujące i pełne zrozumienia komenty sobie od Was poczytam, to zbieram się w sobie i ruszam z kopyta. Szału nie ma, ale pierwsze poskromienie Burdy Kids jest. Oto i efekt, szorty model 634, modyfikowany :)
Już na powyższym i poniższym zdjęciu widać, że gumkę wpuściłam w nogawki.
W modelu były doszywane tunele na gumki. Ja postanowiłam wydłużyć nogawki, żeby móc wpuścić gumkę bez doszywania tunelu (to z pewnością niefachowa nazwa : ))) oraz żeby po prostu były dłuższe. No i gumka... na dole w moich obu egzemplarzach jest szerokości 0,5 cm, a nie 1,5 cm.
No i najważniejsza zmiana - brak kieszeni. Jestem rozczarowana Burdą! Ponieważ odesłał mnie do modelu 102 bodajże, żebym tam przeczytała instrukcję wszycia, a takowego (chyba, że jestem ślepa...a zdarzają mi się takie przeoczenia) nie znalazłam!!!
To moje pierwsze obcowanie z Burdą i jak wnoszę, jest to standard, czytaj trzeba prenumerować, bo inaczej wszystkiego nie znajdziesz?? Ciekawa jestem czy ktoś z Was coś na ten temat wie.
A pomarudzę sobie jeszcze, że podobna sytuacja spotkała mnie przy chęci zrobienia z pozoru banalnej bluzeczki (mod. 640), ale okazało się, że muszę pobuszować w necie jak wszyć gumeczki na klatkę, bo znowu Burda srurda odesłała mnie do magicznego modelu, którego nie znalazłam. Oby okazało się, że jestem ślepa!!! Na swoją obronę, w razie czego, powiem, że rozkminiam ją w języku obcym.
Dość marudzenia! Tu szortasy na mojej ukochanej Modelce. Dziś nie była w nastroju do sesji, ale parę ujęć jest :) Wersja niebieska.
I wersja różowa. Różnią się nieco długością, ponieważ do niebieskich wszyłam gumkę szerokości 2 cm w pasie, a w różowych eksperymentalnie 0,5 cm. Stwierdzam, że szersza w pasie jest zdecydowanie lepsza.
Oczywiście niezbędny rekwizyt jest :) Miś pokraka zawsze i wszędzie.
A wprawne oko zauważy, iż obie wersje szortów powstały z resztek po sukienkach: "Tunice A" oraz "Rusałce". Hehe, staram się uczyć rozsądnie i użytecznie gospodarować resztakami :)
Miłego tygodnia!!
P.S. A z modelu 640 tak łatwo nie zrezygnuję :)
20 czerwca 2014
Dziki szał portmonetkowy
Witam!
"Szaróżka"
"Delikatesa"
"Neonówka"
"Pstrokata"
"Turkuska"
Trochę czasu minęło od ostatniego postu :) Powód był piękny! Wycieczka na łono natury. Dość spontaniczna i regenerująca. Jeszcze przed wyjazdem zaczęłam dziergać nowe body portmonetkowe, bo...
zaszczyt mnie kopnął i dziewczyny z Addicted to Crafts wybrały mnie spośród milionów :)) ..., a ściślej moje portmonetki. Po powrocie w szale tworzyłam kolejne, szyłam podszewki, przyszywałam zapięcie...i są.
Wczoraj wyruszyły w podróż. Jak dojadą na czas, to pojawią się wraz z innymi cudami innych Artystów ;) na targach Mamaville w Warszawie 29 czerwca. Trzymajcie kciuki.
Oto i one:
"Szaróżka"
"Delikatesa"
"Neonówka"
"Pstrokata"
"Turkuska"
Do tego poszło kilka zrobionych niedawno. I tyle. Mam nadzieję, że pójdą w świat cieszyć innych!
A tymczasem mam sto pomysłów i mało czasu :) Nowa burda wciąż leży, bom niezmiennie przerażona wykrojami, a dziecię jakiegoś wdzianka potrzebuje, zakupiony czarny len dla mnie też w pudle leżakuje i czeka na przypływ inwencji i dobrego wykroju, i... tak można by wymieniać. Ja tymczasem marzę o kolejnym quilcie :), a i kocyk szydełkowy bym chciała, i nową torbę... i tak sto myśli na minutę, a jakoś cudnej przemiany idei w czyn nie widać. Chyba im więcej szyję, tym mam większą trwogę, hmmm zawsze uważałam, że ludzie mniej myślący łatwiej mają w życiu. I w moim przypadku Sokratesowe słowa "Wiem, że nic nie wiem" sprawdzają się na stówę. Im bardziej w coś wchodzę, tym uświadamiam sobie, jak mało o tym wiem...ech...zmykam, bo zaczynam niebezpiecznie filozofować :)
Jak uda mi się wyłączyć myślenie, a włączyć działanie, wrócę tu z czymś na pewno!
Miłego weekendu!!
10 czerwca 2014
"...30 cm ponad chodnikami...." czyli słów kilka o "Poczforku"!
Witam!
Bałam się lamówki, a szczególnie rogów. Przyszykowałam się w osprzęt do prucia i nazbierałam nieco tej mojej marnej cierpliwości, a okazało się, iż na próżno. Wszystko bowiem poszło całkiem gładko i tu myślę najbardziej sprawdziła się moja walking foot.
Ludzie mówią "Klient nasz pan!" Więc z obiektywem łapałam reakcję Klientki.
Wydaje się być zadowolona, choć noce już nam się nieco przydusznawe zrobiły, nawet na takie lekkie, bawełniane kołderki jak "Poczfór" :) Ale jak jest, to spać pod nim trzeba i kropka!
Mierzy to to 100cm x 120cm, wielka bestia nie jest, ale satysfakcja jakby był 220 x 220 :)
Miłego tygodnia!
Były chwile euforii, potem beznadziei, grozy, tragedii. Były chwile wielkiego zwątpienia i złości. Był niemalże płacz i zgrzytanie zębów, ale...udało się i teraz unoszę się "...30 cm ponad chodnikami..."!!! A mowa oczywiście o mojej pierwszej w życiu patchworkowej kołderce vel "Poczforku".
Kanapkowanie odbyło się bez większych problemów. O dziwo!! Tyle, że agrafki okazały się być nieco za małe i się umęczyłam :) Potem pikowanie... no cóż...ramię maszyny dało radę, gorzej z moją cierpliwością!! Po konsultacjach z Bee jednak jakoś poszło, ale czy równo...hmmm. Lamówka być miała inna, zwiększenie też miało mieć miejsce, ale efekt jest jaki jest i o dziwo, zadowala! Ba! Duma mnie rozpiera, mimo pełnej świadomości błędów i niedociągnięć.
Bałam się lamówki, a szczególnie rogów. Przyszykowałam się w osprzęt do prucia i nazbierałam nieco tej mojej marnej cierpliwości, a okazało się, iż na próżno. Wszystko bowiem poszło całkiem gładko i tu myślę najbardziej sprawdziła się moja walking foot.
Ludzie mówią "Klient nasz pan!" Więc z obiektywem łapałam reakcję Klientki.
Wydaje się być zadowolona, choć noce już nam się nieco przydusznawe zrobiły, nawet na takie lekkie, bawełniane kołderki jak "Poczfór" :) Ale jak jest, to spać pod nim trzeba i kropka!
Zawsze nózię sobie można odkryć :)
A z innej beczki to zakupiłam sobie dziś Burdę Kids. Póki co to mój numer pierwszy w życiu. A powód?
... mam mocne postanowienie wziąć się za szycie właściwie, ale czy i kiedy skorzystam...hmmm. Miliony linii na wykrojach póki co działają na mnie jak lustro na Bazyliszka, zawsze jak się za bardzo zbliżę, więc póki co leży i pozuje na kołderce.
A tu ostatnie zdjęcie pt. "Creepy little creature and her quilt"
Miłego tygodnia!
2 czerwca 2014
Marynistyczny stajl :)
Witam!
Niedawno wydziergałam żeglarską portmonetkę "Perłę Żeglarza" i wkrótce pomyślałam czemu by nie pójść za ciosem i dorobić jej towarzystwo...no i są dwie nowe.
Pasiaste, bawełniane, letnie...chętne poczuć morski wiatr w swych splotach, miast zaduch szuflady :)
Oto i one: "Marynara Niebieska" i "Marynara Czerwona".
Wszystkie trzy z perłowym zapięciem.
Niedawno wydziergałam żeglarską portmonetkę "Perłę Żeglarza" i wkrótce pomyślałam czemu by nie pójść za ciosem i dorobić jej towarzystwo...no i są dwie nowe.
Pasiaste, bawełniane, letnie...chętne poczuć morski wiatr w swych splotach, miast zaduch szuflady :)
Oto i one: "Marynara Niebieska" i "Marynara Czerwona".
Wszystkie trzy z perłowym zapięciem.
Ot i tyle szydełkowego szaleństwa! Pesymistyczna z natury czekam kiedy mi się ta nieokiełznana wena skończy...
Ahoj Wilki Lądowe!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)