Szału tworzenia nie ma, ale ostatnio wpadło mi kilka zamówień, więc je realizuję. Nie ma wymówek, nie ma ociągania! Praca wre! :)
Czasami taki kop potrzebny, za co jestem losowi wdzięczna.
Poproszono mnie o poszewki na poduchy. Spiełam się zatem, materiał i inne dodatki nabyłam i do maszyny zasiadłam. Dudniła aż miło przez dwa dni i...efekt mnie satysfakcjonuje, co do codzienności nie należy.
Jedynie słońce spłatało mi dziś figla i odmówiło współpracy przy mini sesji. No cóż...nie można mieć wszystkiego.
oto przed Państwem panna w czerni: