Biłam się chwilkę z myślami czy zamieszczać posta czy nie...nie mam wielu zdjęć, bo i nie ma co ich robić za dużo... Do tego moja Modelka łapie od soboty wszystko, co jest z chorób do złapania, więc nie ujrzycie tu dziś nic na żywym organizmie...
Krótko pisząc jednak post jest, ubogi, ale jest.
Skromna, bawełniana, czerwono-biała krateczka zauroczyła mnie już dawno. Mamy na dzielni nowy sklep i cuda tam mają, więc raz na jakiś czas oko cieszę, Panią jak idzie interes zagadam lub się skuszę na zakup niewielki.
I tak właśnie pewnego pochmurnego dnia kratka znalazła się w moich rękach. Dzierganie swetra było czasochłonne, więc musiałam sobie jakąś odskocznie uczynić. Wiadomo było, że będzie szycie, niewiadomą do końca było co...
Zaczajam się jeszcze na taką czarną krateczkę z marzeniem uszycia małego conieco dla siebie, ale... wiecie jak to jest z tymi obietnicami ;)
Póki co zbieram się do zszywania ukończonego swetra!, ale najpierw muszę wyleczyć z wszystkich choróbsk moją dzielną Pociechę, bo ją zmogło na całego :/
U mnie wiosna! I niech tak zostanie, czego i Wam życzę!