Miał być post o fartuszku i worku na kapcie, ale weny matka wyrodna nie ma i póki co do przedszkola jest byle co. Najważniejsze, że Latorośl dobrze dużą zmianę znosi i pierwsze mega stresy poszły w siną dal :)
Tu niezgrabnie przechodzę do tytułu posta...urodził się stwór - Mister Żółtko XXL.
Z szydła i taśmy ekologicznej (T-shirt yarn) poczęty. Inspiracja stała na jednej z wystaw okolicznej pasmanterii. I tak oto nie znając za grosz zasad amigurumi, czyli tworzenia szydełkowych bądź drutowych zabawek wypychanych (wybaczcie mi to frywolne tłumaczenie angielskiej definicji), narodził się Wielgus. W bezczelności swojej nie korzystałam z żadnego wzoru, rodził się i zapisywał wraz z kolejnymi półsłupkami.
Jaki jest? Wypchany, wielki, głupiutki i nieopierzony. Dziób to jego słaba strona, więc proszę o nim głośno przy Mr. Żółtku nie mówić. Ponadto jest jak Miś Uszatek (jest jeszcze na sali ktoś, kto go pamięta?), czyli lubi dzieci, a dzieci lubią go/jego. Do przedszkola ma zakaz wstępu, a i tak skoro worka nie ma, nie miałby w czym, więc zostanie zwierzęciem domowym na wolności, czyt. bez klatki.
No i to chyba by było na tyle. Wysmażyłam Wielgusa Niepospolitego i posta, to może się stwórczo odetkam :)
Tymczasem miłego weekendu!
Do tych świąt z kurczaczkami masz jeszcze tyle czasu, że możesz i kurę i koguta powołać do życia, żeby maleńki Wielgus nie czuł się samotny ;))
OdpowiedzUsuńhehe, zobaczymy czy wena przyjdzie :)
UsuńUroczy, a jednocześnie dostojny :) i to hipnotyzujące spojrzenie!
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie napisałaś nic o nosie :) Doceniam i dziekuję!! :)
UsuńMr Żółtko rozłożył mnie na łopatki! :))))) Trochę przypomina mi bańkę-wstańkę - trzeba by mu tylko coś w dolne partie ciała wsadzić (rany, jak to zabrzmiało!!!!!! :))))) ) i będzie idealną zabawką dla maluszka! Albo dodziergaj mu kompanów i można będzie nimi grać w kręgle :))))
OdpowiedzUsuńMasz podobne skojarzenia co mój Mąż :))) A jako kręgiel sprawdza się świetnie :) Testowany już był :))) A co do łopatek...rozkładasz mnie za każdym razem Ty!
UsuńJest odjechany i patrząc na Twoje ręce, to DUUUUŻY:)) Mam nadzieję, że Cię natchnie wena, ale nawet jeśli nie, to może inne stwory powstaną?
OdpowiedzUsuńTo ręce Pomocnika ;)) jeszcze większe niż moje, więc tak, potwierdzam jest duuuuży! A jemu podobni...kto wie, kot wie :) Najpierw jednak chyba kolejny pokój muszę sobie sprawić, żeby potencjalne stadko Wielgusów pomieścić :))
UsuńKawał dziada, że tak powiem :) A gdzie modelka? Nie chciała zapozować z Panem-Misterem?
OdpowiedzUsuńCo do Misia Uszatka - obecna! Pamiętam go bardzo dobrze, szczególnie jego robione na drutach sweterki i szyte piżamki w paski :))
Modelka spała, jak mama posta smażyła, a żem człek gorącej krwi, nie czekałam i odpuściłam Biduli tym razem :)
UsuńNo i cieszy mnie, że ktoś tu Misia jeszcze pamięta :*
W tej zagramanicy to Wy chyba ciepło macie? Zawsze można namiot rozbić dla tych cudnych stworzeń:)
OdpowiedzUsuń